
Seria “Era Conana” nawiązuje do tytułu popularnej gry komputerowej “Age of Conan“, wydanej w 2008 roku przez Funcom. Oprócz dołączonego do niej komiksu (opublikowanego przy współpracy z Dark Horse, ówczesnym posiadaczem licencji na Conana), wydano wówczas również serię powieści, których akcja toczyła się w czasach Conana.
Wówczas jednak bohaterami tych historii były zupełnie nowe postacie, stworzone przez takich autorów, jak J. Steven York, Loren L. Coleman, Richard A. Knaak i Jeff Mariotte. W przypadku nowych komiksów Marvela, mini-serie “Era Conana” odnoszą się do bohaterów, czy też raczej bohaterek(przynajmniej na razie), stworzonych przez samego Roberta E. Howarda.
Pierwszą z tych historii jest opowieść o Bêlit, bohaterce Howardowskiego opowiadania “Królowa Czarnego Wybrzeża“. Bêlit to jedna z najbardziej inspirujących postaci ze świata Ery Hyboryjskiej. Wątki związane z tą postacią pojawiają się w licznych komiksach o Conanie. Bêlit występuje również w kilku powieściach, napisanych przez kontynuatorów prozy Howarda. Jednak tym razem otrzymujemy historię, opowiedzianą niejako od samego początku, czyli od czasów, gdy była ona dziewczynką, w shemickim mieście Asgulan.
Już na pierwszych stronach dowiadujemy się, że Bêlit jest córką admirała Atrahasisa, dawnego herszta piratów, którzy porzucił swój fach, gdy na świecie pojawiła się jego córka. Mała Bêlit od dziecka poznaje tajniki sztuki żeglarskiej, fechtunku i liczne opowieści o morskich potworach. Ten ostatni temat pasjonuje ją najbardziej. Nic więc dziwnego, że gdy jej ojciec ginie z rąk dawnych kamratów, a ona sama uwalnia się z niewoli jego dawnych poddanych, postanawia zarabiać ścigając morskie potwory. Nie jest to może najlepszy interes, ale początkowo jej pany przynoszą krocie Z czasem dziewczyna dorośleje i zamiast krnąbrnej „księżniczki”, staje się prawdziwą królową piratów.
Scenariusz autorstwa Tini Howard nie zgadza się może w 100% z historią rozbudowaną później w starych komiksach Marvela (i to jest dziwne, że nowy komiks nie jest wewnętrznie spójny z uniwersum tego samego wydawcy), ale sama historia jest na tyle ciekawa, że fani Conana mogą być z niej zadowoleni, o ile nie są skrajnymi ortodoksami.
Bardzo ciekawie jest tu opisany N’yaga, czarnoskóry pirat, będący w opowiadaniu Howarda prawą ręką Bêlit. Tu dowiadujemy się, że był on wiernym towarzyszem jej ojca, który przyrzekł, że będzie się opiekował dziewczyną. Młoda Bêlit niejednokrotnie zawdzięczała mu swe życie, co pomaga zrozumieć łączącą ich później relację.
Wśród opinii, które pojawiły się w sieci po premierze tej mini-serii, sporo krytyki zebrała Katarzyna Niemczyk, autorka grafiki komiksu o Bêlit. Muszę przyznać, że nie znam jej pozostałych dokonań, ale to co pokazała ilustrując przygody młodej królowej piratów, w pełni mnie satysfakcjonuje. Jasne że to inna kreska, daleko od superbohaterskiej klasyki czuć tu europejski sznyt.. Ale moim zdaniem jest to z korzyścią dla opowiadanej historii, która również nie należy do typowych dla Marvela.
Jestem w stanie zrozumieć lamenty totalnych fanów Howarda. Rzeczywiście, to co wiemy o losach Królowej Czarnego Wybrzeża, nie do końca odpowiada przygodom małej Bêlit z komiksu, jednak podobnie jest z wydanymi od lat komiksami o Conanie i nikomu to zbytnio nie przeszkadza.
Rafał Chojnacki
Era Conana. Bêlit, Egmont 2020.
Egzemplarz recenzencki udostępniło wydawnictwo Egmont Polska.