
Magazyn komiksowy The Savage Sword of Conan the Barbarian powstał w 1974 roku, żeby zaprezentować czytelnikom nieco dojrzalszym historie o Conanie, które z powodu cenzury nie mogły zostać opublikowane w zeszytach z serii Conan the Barbarian. Obowiązujace wowczas prawo cenzurowało opowieści graficzne. Nie wolno było epatować seksualnościa, ani rozlewem krwi czy brutalnością.
Kiedy w 2019 roku prawa do wydawania komiksów o Conanie wróciły do Marvela, wydwca reaktywowa obie serie, z tym że pierwszej z nich skrócił nazwę do The Savage Sword of Conan, dodał kolor i zmniejszył do formatu typowego dla współczesnych zeszytów. Nie zmieniło się jednak najważniejsze – mamy tu historię o Conanie, która daleka jest od grzecznych historyjek. Fani Conana powinni się cieszyć, że otrzymujemy absolutnie świeżą historię.
Opowieść zatytułowana “Kult Kogi Thuna” rozpoczyna się od bardzo interesującego motywu. Oto mamy babarzyńcę, spoczywającego w łożu z kobietą. Rozmawiają chwilę, ale wydaje się, że coś jest nie tak… Nic dziwnego, to majaki senne półżywego Conana, który dryfuje uczepiony belki po tym jak jego statek zatonął, a on sam był zmuszony do walki z rekinami. Choć barbarzyńca trafia w ten sposób pod pokład niewolniczej galery, to jednak już sam fakt że przeżył i może odzyskać siły, jest wystarczający, by mógł on uznać, że należy działać. I trzeba przyznać że właśnie te brutalne działania Conana są motorem napędowym całej historii.
To dzięki nim Conan trafia do Stygii, gdzie tym razem nie grożą mu wyznawcy kultu Seta, a ktoś jeszcze groźniejszy, czarodziej Kogi Thun, pokonany przed wiekami przez Kulla, władcę Valuzji. Umiejętne żąglowanie howardowskimi motywami sprawia, że historia ta daje sporo satysfakcji. Gerry Duggan, odpowiedzialny za scenariusz tego tomu, dobrze przygotowł się do opowiedzenia nowej historii o barbarzyńcy z Cymerii.
Rewelacyjnie prezentuje się strona graficzna komiksu. Ron Garney ma wprawdzie doświadczenie głównie jako rysownik historii o superbohaterach, jednak doskonale wyczuł conanowska konwencję. I go widzę Ery Hyboryjskiej mroczna i pełna niebezpieczeństw. Dzięki jego kresce historia ta wiele zyskuje. W Stanach komiks ten ukazał się również w wersji czarno-białej. Mocne, dynamiczne kadry Garney’a świetnie sprawdziły się z tego rodzaju wydaniu. Nie ma jednak na co narzekać. Kolorowa edycja “Kultu…” wizualnie jest co najmniej równie smakowita.
Conan. Miecz barbarzyńcy to godna kontynuacja dawnej serii. Brutalniejsza wizja przygód Cymeryjczyka musi się spodobać każdemu fanowi barbarzyńskiego fantasy.
Rafał Chojnacki
Conan. Miecz Barbarzyńcy. Kult Kogi Thuna, Egmont 2020.
Egzemplarz recenzencki udostępniło wydawnictwo Egmont Polska.
Otwieranie kością złamanego palca nadzorcy kajdan, to sztos! Conan rządzi.
Główny nurt Conana z nowego Marvela jest świetny, ale to co dzieje się po bokach (Savage Avengers, Serpent Crown itp.) woła o pomstę do nieba. Mam nadzieję, że Egmontowi nie przyjdzie do głowy wydawać tych gówien…