Red Sonja/Tarzan (Rafał Chojnacki)

Red Sonja/Tarzan
Red Sonja/Tarzan

Wydawnictwo Dynamite, posiadające prawo do komiksów o Red Sonji, potrafi wplątać rudowłosą wojowniczkę w nie lada tarapaty. Wymyślona przed laty przez Roya Thomasa, na podstawie dwóch bohaterek stworzonych przez Roberta E. Howarda, postać, pojawiła się najpierw w komiksach Marvela, a później trafiła do Dynamite. Dziś jest jednym z motorów napędowych tego wydawnictwa. Nic więc dziwnego, że poza regularną serią o jej przygodach, czytelnicy otrzymają masę crossoverów. Jedne z nich są warte uwagi, inne nieco mniej. Do tych pierwszych należy niewątpliwie wydana w 2018 roku miniseria Red Sonja/Tarzan.

Dynamite również posiada obecnie licencję do wydawania komiksów o Tarzanie i innych bohaterach stworzonych przez Edgara Rice’a Burroughsa.

Samo rozpoczęcie akcji jest na tyle ciekawe, że od pierwszego zeszytu postanowiłem dać tej miniserii szansę. Jednak do napisania recenzji zabrałem się dopiero po lekturze całości, opublikowanej w wydaniu zbiorczym. Wróćmy jednak do fabuły. Eson Duul jest sadystycznym myśliwym, którego plany zagrażają mieszkającej w dżungli rodzinie Tarzana. Bogaty Brytyjczyk, John Clayton, Lord Greystoke, którym Tarzan jest w cywilizowanym świecie, grozi Duulowi poważnymi konsekwencjami, jeżeli ten nie zdecyduje się zrezygnować ze swoich planów i nie uwolni więzionych na terenie swojej rezydencji zwierząt. Niestety tym razem to władca dżungli nie docenił przeciwnika. Duul nie tylko nie spełnia jego żądania, ale również postanawia wymordować wszystkie stworzenia, zarówno ludzi, jak i zwierzęta, będąca rzeczywistą i przyszywaną rodziną Tarzana. Gdy Greystoke się o tym dowiaduję, w jego domu pojawia się Sonja, pięknia i dostojna lady, która oferuje mu swoją pomoc i garść informacji dotyczących Duula. Jak się okazuje Sonja ma również swój zatarg z tym sadystycznym myśliwym.

Gail Simone, znana przede wszystkim ze stworzonej dla DC Comics serii Birds of Prey, już od dość dawna grzebie w komiksach poświęcony Red Sonji. Robi to z bardzo różnym skutkiem. Tym razem również wśród kilku bardzo dobrych pomysłów znalazły się i takie, bez których komiks ten spokojnie mógłby się obejść. Wśród tych ciekawych, jest niewątpliwie wykorzystanie postaci pisarza Herberta G. Wellsa, który z komiksowym świecie nie tylko opisuje, ale również posiada wehikuł czasu. Nie znam zbyt dobrze innych przygód Tarzana z wydawnictwa Dynamite, jednak wiele wskazuje na to, że Wells i Lord Greystoke dobrze się znają.

Za sprawą wehikułu Tarzan i Sonia trafiają do Kamerunu, jednak przebywają za późno. Eson Duul, który również może swobodnie przemieszczać się w czasie i przestrzeni, był tam już przed nimi. Co więcej, zdołał ciężko ranić Koraka, syna Tarzana.

Korak to w ogóle ciekawa postać. Pojawia się już w oryginalnych powieściach Burroughsa. W 1913 roku był niemowlęciem w powieści The Eternal Lover (opowieść bez Tarzana), w rok później porwano go w The Beasts of Tarzan (polski tytuł Tarzan król zwierząt), a w dwa lata później trafił już do własnej książki, zatytułowanej (jakże oryginalnie!) Syn Tarzana. Już w 1920 roku pojawił się osobny serial telewizyjny o jego przygodach. W tym samym czasie trafił na komiksowe paski w gazetach. Później wielokrotnie pojawiał się i znikał. W ostatnich latach nie było prób powrotu do tego bohatera. W 2013 roku Dark Horse wydał dwa zbiorcze tomy starych historii o Koraku… i tyle.

W historii stworzonej przez Simone Korak pojawia się na krótko. Ma imponujące wejście, udaje mu się skopać kilka zadków. Niestety, po tym, jak dowiadujemy się, że syn Tarzana jest bardziej dziką wersją ojca, daje się on stłuc jak jakiś szmaciarz. Kiedy Władca Dżungli i Sonja pojawiają się w Kamerunie, Korak ledwie dycha.

Dwójka bohaterów wędruje zatem dalej, krwawymi śladami Duula. Po drodze odwiedzamy wraz z nimi Pellucidar. Nie do końca wiadomo po co, być może po to, by fani tego kolejnego ze stworzonych przez Burroughsa światów zdecydowali się sięgnąć po ten komiks.

Wreszcie pojawia się i to, co interesuje nas najbardziej – Era Hyboryjska. I tu scenarzystce należą się baty. Nie wiem, czy w Dynamite pracuje jeszcze ktoś, kto koordynuje komiksy o Sonji pod kątem ich zgodności z realiami stworzonego przez Howarda świata, ale jeżeli tak, to powinien wylecieć na zbity pysk. Scenarzystka wymyśliła sobie, że oto trafiamy do Cymerii. Lepiej, Eson Duul okazuje się Cymeryjczykiem (choć logika wskazywałaby na to, że Cymeryjczycy noszą z reguły quasi-celtyckie imiona). Po co? Tego właściwie nie wiemy, może po to, żeby fani Conana… Ale nie bądźmy złośliwi. Gorzej, że w tej Cymerii Sonja i Tarzan trafiają do miasta. Otoczonego murami. Może niezbyt dużego, ale aquiloński fort Venarium, który nastoletni Conan zdobywał u boku cymeryjskich wojowników, to w porównaniu z tym miastem jakaś licha stodoła. Na Croma! Cymeryjczycy nie budują miast! Czemu ktoś nie dał tej kobiecie po paluchach, kiedy przyszło jej do głowy napisać coś tak głupiego?

Oczywiście w ostatecznym rozrachunku liczy się jednak finalna akcja. Dużo w niej łupu i cupu, trochę magii, ale generalnie dominuje trzaskanie się po ryjach (Sonja kopie jeszcze czasem facetów w czułe miejsca). Wszystko kończy się tak, jak powinno, ponieważ takie spin-offy z reguły nie wpływają za bardzo na regularne serie, w życiu bohaterów niewiele się więc zmienia.

Jeszcze kilka słów o rysunkach. Walter Geovani to Brazylijczyk, który od kilkunastu lat coraz lepiej radzi sobie w amerykańskim biznesie komiksowym. Dla Dynamite rysuje głównie komiksy o Sonji, ale nie tylko. W jego kadrach jest dużo dynamiki, widać świetne pomysły, nie boi się eksperymentować z perspektywą, słowem: ocena bardzo dobra. We współczesnym amerykańskim komiksie przygodowym mniej więcej o to chodzi.

Mimo kilka łyżek dziegciu, dodanych do miodu, którym był początek tej recenzji, uważam że ta miniseria jest warta uwagi. Dzięki niej bardziej łaskawym okiem zerkam na wcześniejsze crossovery, takie jak komiksy ze świata gry Pathfinder, w których spotykają się różni bohaterowie z Dynamite (m. in. również Tarzan i Red Sonja). Tu mieliśmy kilka kadrów, w których Wells wspominał, że w innych czasach bohaterowie ci już się spotkali, tylko że tego nie pamiętają. Być może zdecyduję się sięgnąć po te przygody… Przynajmniej po te, w których pojawia się Sonja. Wówczas też napisze o tym parę słów.

Autor: Rafał Chojnacki
Red Sonja/Tarzan, Dynamite, 2018.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *