Robert Jordan: Conan wspaniały (Rafał Chojnacki)

Robert Jordan: Conan wspaniały
Robert Jordan: Conan wspaniały

Choć uważam Roberta Jordana za jednego z lepszych kontynuatorów serii o Conanie, to jednak piąta z książek jego autorstwa nie trzyma odpowiedniego poziomu. Niestety, tym razem, mimo że cała historia mi się podobała, autor niepotrzebnie rozdmuchał ją do rozmiarów powieści. Tymczasem historia o Jondrze, bogatej miłośniczce polowań, która wpada w tarapaty, ponieważ tym razem zaplanowała zapolować na bestię nie do końca z tego świata, zasługuje raczej na porządne opowiadanie. Nie trzeba było rozwijać wszystkich tych wątków, które w rzeczywistości do niczego nie prowadzą.

Conan wikła się w dziwne zawody, próbując udowodnić pięknej złodziejce Tamarze, że to on jest najlepszym przedstawicielem tego fachu w Szadizarze. Przez nieco zbyt wielkie zbiegi okoliczności zarówno Cymerianin, jak i Tamara trafiają do orszaku Jondry, towarzyszącego jej w polowaniu na ziejącą ogniem bestię, która pustoszy okoliczne wioski.

Tymczasem w Górach Kezankijskich, które są areną opisywanych wydarzeń, kapłan dawnych bogów, Basraken Ismalla, jednoczy klany do walki z najeźdźcami z Zamory. Zaprzęga do tego mroczne moce, a na dodatek dzięki tajemniczym klejnotom, które posiada Jondra, może przejąć kontrolę nad bestią. Jakby tego wszystkiego było mało, do rozgrywki wplątują się zamoryjscy żołnierze i szukający zemsty na ognistym potworze Eldran, który wraz z grupą zaprawionych w boju myśliwych, tropi to niezwykłe stworzenie.

Choć wątki są ze sobą sprawnie splecione, to jednak nieco za dużo w tym wszystkim przypadku i naciąganych powiązań. Zdarzają się też nieścisłości fabularne. Gdy – na przykład – Eldran dostaje od kapłanki miecz, którym można zabić bestię, dowiaduje się, że magiczny oręż powróci na swojej miejsce, gdyby użył go ktoś inny. Tymczasem to Conan mieczem Eldrana zabija potwora i jakoś broń w tym momencie nie znika.

Niby jest tu sporo przygód, niby bohaterowie nie są papierowi, ale jednak rozciąga się nad tą powieścią trochę mglistej nudy. W przypadku tak rozrywkowej literatury, jak historie spod znaku magii i miecza, na nudę nie powinno być tu miejsca. Dlatego Conan wspaniały nie jest wcale tak dobry, jak sugeruje to tytuł.

Robert Jordan. Conan wspaniały. Amber, 1998.

Autor: Rafał Chojnacki

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *