
Kolejny tom zbiorczej edycji opowieści o Conanie z wydawnictwa Dark Horse (obecnie edycja ta jest wydawana przez Marvela), zawiera dość jednolity materiał, ponieważ pochodzi z jednej serii. Mamy tu zawartość numerów od 8 do 25 z Conan the Cimmerian. Pieczę scenarzysty trzyma tu nad wszystkim Timothy Truman, zaś wśród ilustratorów dominuje Tomas Giorello. Cała seria skupiała się na losach Conana w czasie, gdy był on najemnikiem i należał do wolnych kompanii. To dobrze znany okres w życiu barbarzyńcy, ponieważ Robert E. Howard sporo o nim pisał. W tym tomie mamy z reszta również dwie adaptacje opowiadań Howarda: Czarny kolos i Cienie w blasku księżyca. Oba należą do najlepszych historii z tym bohaterem.
Adaptacje komiksowe są przede wszystkim wierne. Sceny batalistyczne, zwłaszcza w Czarnym kolosie, bardzo dynamiczne, choć trzeba przyznać, że momentami w warstwie graficznej trąci to nieco komiksowa sztampą. Wszystko jest trochę za bardzo przerysowane. Potężni wojownicy, kobiety o kształtach wyjętych żywcem z magazynów dla dorosłych… Niby mieści się to w konwencji fantasy, zwłaszcza tej conanowskiej, heroicznej, ale jednak gdzieś czuć w tym przesadę.
Ciekawie wychodzi za to nowa historia, zatytułowana Smutek Akivashy, opowiadająca o pięknej wampirzycy, z którą Conan spotkał się w Godzinie smoka. Tutaj rozwinięty zostaje wątek poboczny tamtej historii, co stanowi ciekawe jej uzupełnienie. Akivasha próbuje schwytać barbarzyńcę, wysyła nawet za nim swoje demony, jednak okazuje się, że jej motywacja jest nieco inna, niż mogłoby się początkowo wydawać. Stąd tytułowy smutek. Wprawdzie pełne znaczenie tego co się wydarzyło w tym komiksie jest czytelne dopiero w połączeniu z przygodami, które Conan przeżyje wiele lat później, ale dla czytelnika obeznanego z biografią wojownika z Cymerii jest to jeden z mocniejszych akcentów w całej serii.
Mimo że w tej edycji postawiono na kolejność chronologiczną, twórcy kolejnych tomów zadbali o to, by kończyły się one solidnym zaczepieniem do nowych przygód. Tym razem Conan porzuca kozaków i staje się członkiem pirackiej załogi na Morzu Vilayet.
Tom jest świetnie narysowany, dominują w nim dynamiczne kadry, doskonale nadające się do przygodowego fantasy. Pokazują one, że zarówno klasyczne historie Howarda, jak i nowe opowieści, napisane przez Trumana, zostały dobrze osadzone we współczesnej materii komiksowej. Owszem, kreska bywa niekiedy przesadzona, ale nie zmienia to faktu, że czyta się takie komiksy bardzo dobrze,
Choć od czasu wydania tych komiksów w Stanach minęło już kilkanaście lat, nie odstają one od tego co obecnie rysuje się za Oceanem. Pod tym względem warto byłoby pokusić się o porównanie tych samych historii ze starych komiksów Marvela, edycji Dark Horse i europejskiego Glénat. Dałoby nam to sporo ciekawych informacji o tym jak różnie opowiadało się te same historie graficzne kiedyś, dziś i w różnych częściach świata.
Conan. Wolni towarzysze. Egmont, 2021.
Autor: Rafał Chojnacki